You are currently viewing Wegawarsztat Świąteczny z Dorotą Sumińską

Wegawarsztat Świąteczny z Dorotą Sumińską

Bywa tak, że profesjonalistę uczy amator, prowadzący terapię zajęciową studiuje tajniki powstawania sosu do ryby, w której nie ma ryby, a emerytowana, polska dziennikarka zapamiętale dyskutuje z Filipińczykiem, choć dzieli ich gruba bariera językowa. To wszystko bywa, gdy otwarci na nowości ludzie spotkają się, by coś razem stworzyć. Tym razem, dzięki FISE stworzyli dania, których nikt by się nie spodziewał – naprawdę postne potrawy świąteczne.

Jak to jest z tym postem?

     Przez wieki Wigilia Bożego Narodzenia była kolacją postną, czyli bezmięsną. Bezmięsność polegała tu na niejedzeniu mięsa zwierząt lądowych i zajadaniu się rybami. Miała zatem tyle wspólnego z niepodawaniem mięsa, co serwowanie piwa bezalkoholowego o jedynie trzyprocentowej zawartości alkoholu. Od kilku lat jednak i ta zasada nie obowiązuje i w wigilijną wieczerzę można spożywać co tylko dusza zapragnie. A może by tak spróbować zorganizować ten wieczór i następujące po nim świąteczne posiłki nie tylko „bezmięsnie” w starym wydaniu, ale całkowicie „po roślinnemu”?

     Głównym celem FISE jest wspieranie i rozwój ekonomii społecznej w każdym aspekcie. Najwięcej zajęć jej członków skupia się wokół powstawania przedsiębiorstw, współpracy z członkami już istniejących lub, co też się zdarza – wsparcia i doradztwa przy zamykaniu tych, którym nie udało się zaistnieć na rynku. Nie można jednak wciąż zajmować się sprawami najwyższej wagi, wymagającymi skupienia i uważności. Nie tylko ciężką pracą człowiek żyje. Dlatego chętnie organizujemy wydarzenia, których celem jest dobra zabawa, przyjemna nauka, wymiana doświadczeń i nawiązywanie relacji. Jednym z nich był bardzo nietypowy warsztat kulinarny, dofinansowany ze środków Samorządu Województwa Mazowieckiego, w ramach projektu „Wsparcie rozwoju ekonomii społecznej w subregionie 1”.

Ryba bez ryby i gulasz bez wołu

     Ósmego grudnia w kuchni pałacyku Ksawerego Konopackiego, siedziby Domu Kultury Pragi, dziewięć osób spotkało się, by przyrządzić typowo świąteczne potrawy: śledzia z cebulką, ryby po grecku, ciasta drożdżowego i pysznego gulaszu wołowego, który często gości na polskich stołach w pierwszy dzień świąt. Niby nic takiego, gdyby nie fakt, że wśród produktów, potrzebnych do kucharzenia, nie znalazł się absolutnie żaden, pochodzący od zwierząt. Pod takim określeniem kryje się nie tylko rezygnacja z mięsa, ale też mleka i jego przetworów, czyli serów, masła, jogurtu, jajek, a nawet miodu.

     Jak przyrządzić rybę po grecku bez ryby i gulasz wołowy bez wołowiny? Na to pytanie uczestnikom warsztatu odpowiedziała prowadząca, Dorota Sumińska. Z wykształcenia i wieloletniej praktyki jest lekarzem weterynarii, psychologiem zwierząt, pisarką i publicystką. Z zamiłowania – kucharką i, jak sama o sobie mówi, „matką karmicielką”, a z przekonania – prawie-weganką, bo zdarza jej się jeść jajka od „kur, które zna osobiście”. Można więc rzec, że pod względem kulinarnym jest amatorką, ale z doskonałym wyczuciem smaku i ogromną wiedzą na temat możliwości wegańskiej kuchni.

     Jako uczniowie, do wegańskiej lekcji przystąpili natomiast członkowie przedsiębiorstw społecznych, które zajmują się kulinariami: Krzysztof Widłak i Maciej Kłusek ze Sp. Soc.  Kto Rano Wstaje, Janardan Duran i Kamil Bielecki ze Sp. Soc. Słuszna Strawa, Małgorzata Turska z Domu Kultury Zacisze, Krzysztof Krakowski  ze stowarzyszenia Otwarte Drzwi, Jolanta Zientek-Varga ze Społecznego Instytutu Ekologicznego i Marta Stachowiak z FISE.

Niektórzy wprawili prowadzącą w potężne zakłopotanie – Krzysztof Widłak okazał się profesjonalnym kucharzem, którego droga zawodowa prowadziła przez kuchnie luksusowych hoteli. Mimo to, pojawił się na warsztacie pełen entuzjazmu, twierdząc, że z kuchnią wegańską nigdy nie miał wiele wspólnego i chętnie zacznie mieć. Potwierdził tym samym mało powszechne, a trafne twierdzenie, że prawdziwi zawodowcy uczą się przez całe życie. Pochodzący z Filipin Janardan Duran ze Spółdzielni Socjalnej Słuszna Strawa to z kolei muzyk, autor tekstów, tancerz, ale też… menedżer i kucharz w wegańskiej restauracji w rodzinnym kraju!

Wspólne gotowanie zbliża

     Mimo że większość członków gotującej ekipy widziała się po raz pierwszy w życiu, w ciągu kilkunastu minut stworzyli paczkę przyjaciół. W ciągu czterech godzin stworzyli doskonałe i pełnowartościowe dania, których nie powstydziłby się nikt, zapraszający bliskich do świątecznego stołu. A skąd wiadomo, że „bezmięsne mięso” stanęło na wysokości zadania? „Ten gulasz mnie pozamiatał. Gdybym sam go nie gotował, nie wiedziałbym, że jest wegański”. Takie słowa padły z ust Krzysztofa, kucharza z dużym doświadczeniem i są chyba wystarczającą odpowiedzią na pytanie „i jak to się udało?”.   

     Ósmego grudnia panowały soja, liście nori, cebula, czosnek, boczniaki, kasza, pasta tahini, włoszczyzna i mnóstwo przypraw. Panowało jednak coś jeszcze: duch przyjaźni, wspólnoty, dobry humor i przyjemne uczucie, że w tej kuchni nie było grama cierpienia, bo takim określeniem posługuje się Dorota Sumińska, gdy mówi o mięsie. Gotowanie łączy bardziej niż sportowa rywalizacja czy realizacja innych działań, wymagających współpracy. A gotowanie w wegańskim duchu dodatkowo budzi w człowieku poczucie, że robi coś dobrego, w sensie głębokim, ale i bardzo pierwotnym, bo to, co wyszło spod rąk spontanicznie powołanej grupy kucharskiej było naprawdę dobre.

     Czy uczestnicy Wegawarsztatu Świątecznego przyrządzą którąś z przypraw tam ugotowanych? Miejmy nadzieję, że tak. Zgodnie twierdzili bowiem, że będą chcieli zaskoczyć bliskich i podać im wegańskie specjały bez uprzedzenia. I to jest chyba najlepszy sposób przekonania „zatwardziałych mięsożerców” do spróbowania czegoś zupełnie innego. Niech najpierw poczują smak, a potem zastanowią się, co właściwie wzięli do ust.

     Za kilka miesięcy przyjdzie czas na powtórkę z rozrywki, bo grupa zapaliła się do zweganizowania jakże mięsnej Wielkanocy. Mięsnej i jajecznej, więc przed kimś, kto podejmie się prowadzenia kolejnego spotkania, nie lada wyzwanie. No bo jak tu podać jajka faszerowane bez jajek?